Wspomnienie dnia 3 kwietnia 2024 r. Rzeczywistość życia w kolonii.
1. Zacząłem mówić że się czuje jak w autorytarnie rządzonej, uciskanej kolonii. My, mieszkańcy kolonii, zostaliśmy- jak podliczono- dwukrotnie skolonializowani, najpierw przez Sowiety, a potem przez rząd warszawski. Absurdalnie zabrano stąd niemal całą władzę, koncentrując ją w dalekiej Warszawie, do tego stopnia że na skatepark trzeba jechać do Warszawy bo tutaj taka bieda. Do teatru, do opery czy na treningi- trzeba jechać do Warszawy. Jakieś 900 km w dwie strony. Absurdy systemu kolonialnego, gdzie kolonizator uciska skolonializowanych wyciskając z nich wszelkie soki.
Debata na temat opresji kolonialnej trwała ze dwie godziny, zerwałem sie przez to z 7 minut wcześniej z treningu breakdance. Bez sensu bo powtarzano cały czas te same komunały- ale jedna Pani i jeden Pan nie zgadzali się z diagnozą kolonializacji mimo że wszystkie przykłady jakie wymienili- na przykład kradzieży wszystkiego co cenne pozostało po wojnie- były wypisz wymaluj typowe dla kolonializmu.
Ja się zapytałem o tutejsze księstwo i jego majątek- zbiory sztuki tutejszych książąt (księstwo trwało do lat 50-tych czy 60 tych zgodnie z prawem międzynarodowym, po czym komuniści spłacali księciu i jego spadkobiercom jakieś miliony). Te zbiory sztuki, muzea, operę, teatr- rozkradziono, a płótna dawnych mistrzów z dawnego tutejszego muzeum wnętrz zamkowych wyskakują na aukcjach w USA- osiągając ceny po 550, 600 mln PLN za jedno płótno. Na co się okazało że przyjechałaq cała reprezentacja osób z terenu dawnego księstwa.
2. Grałem w kosza 5 czy 6 meczy, zmęczyłem się, miałem już dość. Potem poszedłem zjeść, potem byłem na 2 treningach. Chudzielcowi mojego wzrostu tłumaczyłem że jest zbyt drobny, że musi więcej jeść bo się połamie jak upadnie na ziemię. Miałem go kopać, ale az się bałem że go połamię. Biłem za to dziecko mojej koleżanki bez obaw że je połamię. Juz duży on był, można go kopać, on tez mnie kopie.
3. Wieczorem spacerowałem z jakimś emerytowanym lokalnym aktywistą starszego pokolenia pomstując, że tutejsze województwo jest bez sensu, mówiłem o tym jak jeden z radnych sejmiku województwa to głośno powiedział, że co komu po takim województwie kiedy podstawowych usług ci ludzie nie są w stanie zorganizować. To nie jest lokalna władza, ona lokalna jest tylko z nazwy, rasowi lokalsi takiej padaki by nie byli w stanie chyba nawet odstawić.
Nie wiem jak to "nieudanie się" nazwać- koledzy tych "polityków" przychodzą opowiadać, jak owi politycy im coś obiecali, że załatwią im bo pracują we władzach wojewódzkich. I nic, kamieni kupa- oni sami sobie nic nie potrafią załatwić a co dopiero innym- mówili ci ich znajomi. Lokalni politycy z tych władz nawet sami opowiadają jak ich przyjaciele i znajomi ich atakują za tandetną organizację usług publicznych- ich znajomi i koledzy potrafią nawet na tych polityków aż krzyczeć z oburzenia, tak dość mają tego marnego spektaklu. Ci politycy to opisują potem jak są atakowani przez ich własnych kolegów i znajomych...
opr. AF
Komentarze
Prześlij komentarz