Wspomnienie z dnia 20.3.2025
1. To był finalny dzień obozu ruchowego w ktorym świeczyłem chodzenie na nowo krokiem bagiennym oraz skręcanie ciała w chodzie. Wszystko mnie bolało. Ciuchy miałm juz prepocone, ostatnia para tiszirta i slipków. Mimo to pojechałem do Warszawy, by pojeździć na skateparku. Tak- wpaść na stare śmiecie, lubię tam być bo jest wesoło i śmiesznie czasem. Robię triki jakie ktoś chce, ale tego dnia po każdej próbie flary wykrzywiała mi się kierownica w hulajce, skręcałem ją chyba z 10 razy, no po prostu poraha.
Jeżdziłem trochę na słońcu na zewnętrznej rampie ale miałem wielkie buciory do kosza, nie jeżdziło mi się wygodnie...
2. Po skateparku wziąłem prysznic, by pojechać na koncert w filharmonii narodowej. Tak, poszedłem tam w otatnim świeżym podkoszulku i w dresach w kolorze morskich fal. Nie miałem wrażenia faux pas mimo że ludzie mieli garniaki, nie biorę na wyjazdy ciucha do filharmonii, idę tak jak mogę. Grał jakiś skrzypek z bałkanów, było wyśmienicie. Grano też jedno polskie prawykonanie które bardzo mi się spodobało.
3. Wieczorem rozmawiałem z poznaną Japonka o tym aby nie wierzyła w to co prezentują muzea w Polsce. Ja sam trafiam na oszukane obrazy- kopie zamiast oryginałów starych dokumentów, fałszywe opisy artefaktów czy historii. Z kilka razy w tych sprawach polemizowałem z muzeum a w końcu słałem sprawę do sądu. Ostatnio spierałem się z muzeum hołokostu że ich wystawa była krytykowana przez wielu historyków, przez co jednemu z nich, dośc wybitnemu panu Irvingowi, zakazali tam rzekomo wstępu. Mimo pozwu owe muzeum nie odpowiedziało na pytania o ów zakaz wstępu, pisze też mi w liście że nie podlega jurysdykcji sądowej. Ot, muzeum...
opr. AF
Komentarze
Prześlij komentarz