Rumunia w kryzysie politycznym: Faworyt wyborów prezydenckich wykluczony z wyścigu.
Rumunia pogrąża się w chaosie politycznym po tym, jak Sąd Konstytucyjny (CCR) ostatecznie odrzucił kandydaturę Calina Georgescu, faworyta nadchodzących wyborów prezydenckich. Decyzja ta wywołała masowe protesty, oskarżenia o manipulacje polityczne przez służby specjalne prezydenta Francji i podejrzenia o ingerencję Unii Europejskiej w wewnętrzne sprawy państwa.
Zakaz startu dla faworyta – ostateczna decyzja Sądu Konstytucyjnego
Calin Georgescu, prawicowy polityk, który niespodziewanie wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich w listopadzie 2023 roku, nie będzie mógł ubiegać się o urząd w ponownych wyborach zaplanowanych na maj. W grudniu 2023 roku Sąd Konstytucyjny Rumunii unieważnił wyniki pierwszej tury wyborów, powołując się na rzekome nadużycia w trakcie kampanii oraz możliwą ingerencję zewnętrzną, w tym wpływy Rosji. Wówczas decyzja ta wywołała ogromne kontrowersje, a teraz eskalacja konfliktu politycznego osiągnęła punkt krytyczny, w tle są podejrzenia o interwencję francuskich sił bezpieczeństwa.
Ostateczna decyzja CCR odrzuciła wszystkie 11 skarg, jakie wniesiono przeciwko wykluczeniu Georgescu. Wśród nich była także oficjalna apelacja samego polityka. Centralne Biuro Wyborcze (BEC) 7 marca odrzuciło jego wniosek o rejestrację kandydatury, a teraz Sąd Konstytucyjny podtrzymał tę decyzję.
"Rumunia stała się państwem autorytarnym, z dyktaturą liberalnej oligarchii" – skomentował na Twitterze dr Adam Wielomski, publicysta „Najwyższego Czasu!”, podkreślając, że decyzja ta jest dowodem na polityczne sterowanie wyborami przez elity establishmentowe.
Masowe protesty i starcia na ulicach
Po ogłoszeniu decyzji przed siedzibą Sądu Konstytucyjnego w Bukareszcie wybuchły gwałtowne protesty. Zwolennicy Georgescu skandowali „Złodzieje!” i „Wolność!”, domagając się przywrócenia jego kandydatury. Starcia z siłami porządkowymi eskalowały, a funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego oraz armatek wodnych. Policja zatrzymała kilkadziesiąt osób, a władze rozważają wprowadzenie stanu wyjątkowego w stolicy i innych dużych miastach.
Media społecznościowe zalewają nagrania przedstawiające brutalność policji wobec demonstrantów. Kilka osób trafiło do szpitala z powodu obrażeń odniesionych w wyniku interwencji "służb porządkowych".
Europejska ingerencja w rumuńskie wybory?
Nie milkną głosy sugerujące, że decyzja o wykluczeniu Georgescu została podjęta pod presją instytucji unijnych oraz rumuńskiego establishmentu politycznego. Już w grudniu, po unieważnieniu pierwszej tury, pojawiły się przecieki, że Bruksela naciskała na Bukareszt, aby usunąć Georgescu z politycznej areny, obawiając się jego narodowo-konserwatywnej polityki i eurosceptycznych poglądów.
Nieoczekiwanie głos w tej sprawie zabrał także wysoki rangą unijny urzędnik, który w jednym z wywiadów przyznał, że "Unia Europejska miała swój udział w decyzji o unieważnieniu pierwszej tury wyborów w Rumunii". Oświadczenie to dolało oliwy do ognia i jeszcze bardziej wzmogło antyunijne nastroje w kraju.
Decyzja o wykluczeniu kandydata, który zdobył największe poparcie społeczne, stawia pod znakiem zapytania demokratyczne mechanizmy w Rumunii. Coraz częściej padają oskarżenia o budowanie dyktatury liberalnej, w której niewygodni politycy są eliminowani z życia publicznego poprzez manipulacje prawne i polityczne.
Co dalej? Majowe wybory pod znakiem zapytania
Pierwsza tura powtórzonych wyborów prezydenckich ma odbyć się 4 maja. Jednak sytuacja w kraju jest tak napięta, że istnieje realne ryzyko ich ponownego unieważnienia lub przełożenia na inny termin.
Opozycja żąda międzynarodowego śledztwa w sprawie ingerencji w rumuński proces wyborczy.
Zwolennicy Georgescu zapowiadają kontynuację protestów, co może doprowadzić do dalszej eskalacji napięć społecznych.
Politycy establishmentowi próbują uspokoić sytuację, twierdząc, że Georgescu nie spełniał wymogów prawnych i jego wykluczenie było zgodne z konstytucją.
Wiele wskazuje na to, że Rumunia stoi na krawędzi najpoważniejszego kryzysu politycznego od upadku komunizmu w 1989 roku. Jeśli protesty przybiorą na sile, a obywatele nie zaakceptują narzuconych im decyzji, kraj może wejść w okres długotrwałych niepokojów społecznych.
Podsumowanie
❗ Faworyt wyborów Calin Georgescu oficjalnie wykluczony przez Sąd Konstytucyjny Rumunii.
❗ Protesty i starcia na ulicach Bukaresztu – policja używa gazu łzawiącego i armatek wodnych.
❗ Podejrzenia o ingerencję Unii Europejskiej w proces wyborczy.
❗ Rumunia coraz bardziej przypomina autorytarne państwo, gdzie niewygodni politycy są eliminowani.
❗ Kryzys polityczny narasta – wybory 4 maja pod znakiem zapytania.
Czy Rumunia rzeczywiście zmierza w stronę autorytaryzmu? Czy Bruksela a przede wszystkim Paryż maczali palce w eliminacji Calina Georgescu? A może faktycznie doszło do nieprawidłowości w kampanii wyborczej? Jedno jest pewne – majowe wybory w Rumunii to już nie tylko wewnętrzna sprawa tego kraju, lecz jeden z najgorętszych tematów politycznych w Europie.
opr. SztInt
uaktualnienie: Anthony Blinken, polityk proizraelski z USA był oskarżany za udział w lobbingu na rzecz zamachu stanu poprzez unieważnienie I. tury wyborów prezydenckich w Rumunii
Komentarze
Prześlij komentarz