Zmiana płci jako wielomiliardowy biznes – czy dzieci stały się celem przemysłu trans?

W Zielonej Górze część dzieci na skateparku identyfikuje się jako transy. Każą do siebie mówić imionami bezpłciowymi lub imionami przeciwnej płci, nie można się w ogóle zorientować jakiej są płci. W autobusie widać wymalowane makeupem męskie nastolatki. Czy to aby tylko moda z Korei Płd? We Wrocławiu słyszałem od matki o problemie jej dziecka, które wychowane w paczce dzieci, nagle obudziło się w środowisku nastolatków w którym tylko ono jedno nie jest transem i z tego powodu jest wykluczane czy gorzej traktowane!

W ostatnich latach temat transpłciowości stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych w debacie publicznej. Coraz częściej mówi się nie tylko o prawach osób transpłciowych, ale także o rosnącej presji społecznej i medialnej, która prowadzi do wzrostu liczby młodych ludzi decydujących się na zmianę płci. Jednak za tym trendem kryje się coś więcej – potężny biznes wart setki miliardów dolarów, który bez skrupułów wykorzystuje zarówno osoby faktycznie cierpiące na dysforię płciową, jak i podatnych na manipulację nastolatków.

Przemysł trans: miliardowe zyski i rosnąca machina lobbystyczna

Z danych przedstawionych przez Forbes wynika, że rynek osób transpłciowych w samych Stanach Zjednoczonych jest wart ponad 200 miliardów dolarów. Przeliczając na jedną osobę trans, to aż 150 tysięcy dolarów przychodów z każdej osoby, która zdecyduje się na korektę płci. To więcej niż wynosi wartość całego amerykańskiego przemysłu filmowego!

Co to oznacza w praktyce? Nic innego, jak fakt, że biznes związany z operacjami zmiany płci, hormonoterapią i leczeniem powikłań stał się jednym z najbardziej dochodowych sektorów medycyny. Szpitale i kliniki na całym świecie otwierają oddziały zajmujące się tranzycją, a liczne organizacje pozarządowe i fundacje lobują na rzecz ułatwienia dostępu do procedur zmiany płci – nawet dla dzieci, często bez zgody rodziców.

Transpłciowość to nie tylko zjawisko społeczne, ale przede wszystkim biznes. I jak każdy wielki biznes, ma swoich interesariuszy, którzy czerpią z tego gigantyczne zyski.

Manipulacja młodymi: jak przemysł trans trafia do szkół?

Nie jest przypadkiem, że w wielu krajach (szczególnie w USA i Europie Zachodniej) od kilku lat systematycznie wprowadza się tematykę transpłciowości do szkół. Na zajęciach z edukacji seksualnej czy podczas warsztatów psychologicznych coraz częściej zachęca się dzieci do „eksplorowania” swojej tożsamości płciowej. W niektórych placówkach nauczyciele celowo pomijają informowanie rodziców o tym, że ich dziecko zaczyna identyfikować się jako osoba transpłciowa.

W efekcie dochodzi do sytuacji, w której dzieci są manipulowane w taki sposób, aby szybciej podejmowały decyzje o rozpoczęciu hormonoterapii i operacjach zmiany płci. To właśnie w tej grupie wiekowej zanotowano w ostatnich latach gigantyczny wzrost liczby osób deklarujących transpłciowość. Statystyki z Wielkiej Brytanii pokazują, że w ciągu dekady liczba dzieci skierowanych do klinik zajmujących się dysforią płciową wzrosła aż o 4000%.

A skoro każda osoba transpłciowa przynosi firmom farmaceutycznym i chirurgicznym ogromne zyski, to czy rzeczywiście dziwi nas fakt, że temat ten jest tak intensywnie promowany?

Nieodwracalne konsekwencje tranzycji i fala samobójstw

Choć narracja medialna mówi o transpłciowości w sposób wyłącznie pozytywny, to rzeczywistość dla wielu osób po zmianie płci okazuje się koszmarem. Wspomniane wyżej miliardy dolarów nie przekładają się na jakość życia osób po tranzycji – wręcz przeciwnie.

Jak już wcześniej wspomniano, operacje zmiany płci nie są prostym zabiegiem kosmetycznym, lecz ingerencją w funkcjonowanie całego organizmu. U mężczyzn transpłciowych (MTF) chirurgicznie uformowana neowagina nigdy nie staje się w pełni funkcjonalnym organem, lecz jest otwartą raną wymagającą codziennej pielęgnacji, co wiąże się z ryzykiem infekcji i trwałych uszkodzeń. Osoby transpłciowe, które przeszły operację usunięcia genitaliów, często cierpią na przewlekłe bóle i poważne powikłania zdrowotne.

U kobiet transpłciowych (FTM), które decydują się na przyjmowanie testosteronu, może dochodzić do poważnych zaburzeń hormonalnych, a operacyjne usunięcie piersi czy macicy nie sprawia, że ich ciało funkcjonuje jak u biologicznego mężczyzny.

Z tych powodów liczba samobójstw wśród osób transpłciowych jest dramatycznie wysoka. Wielu pacjentów po operacji uświadamia sobie, że nie jest szczęśliwszych, a ich problemy psychiczne się pogłębiły. Dochodzi do dramatycznych przypadków, w których osoby po tranzycji próbują wrócić do pierwotnej płci, ale w wielu przypadkach jest to niemożliwe.

Kiedy wahadło zacznie zawracać?

Największą tragedię przeżyją ci, którzy pochopnie zdecydowali się na zmianę płci, zmanipulowani przez przemysł trans i otoczenie medialne. W mediach społecznościowych coraz częściej pojawiają się historie osób, które po tranzycji żałują swoich decyzji i czują się oszukane przez lekarzy oraz aktywistów.

Wielu z nich było przekonanych, że operacja zmiany płci rozwiąże ich problemy, a zamiast tego znaleźli się w sytuacji bez wyjścia – okaleczeni, uzależnieni od hormonów, odrzuceni przez swoje środowisko.

Co gorsza, przez działania aktywistów i mediów, na całą społeczność transpłciową zaczyna spadać coraz większa fala niechęci. Osoby, które naprawdę cierpią na dysforię płciową, są wrzucane do jednego worka z tymi, którzy pochopnie zdecydowali się na tranzycję pod wpływem mody czy presji otoczenia.

Podsumowanie: w czyim interesie jest „moda na transpłciowość”?

Obecna narracja na temat transpłciowości jest sterowana przez wielkie koncerny farmaceutyczne, kliniki zajmujące się operacjami oraz organizacje pozarządowe finansowane przez prywatnych darczyńców. Każdy nowy pacjent wchodzący w proces tranzycji to gwarantowane zyski na całe życie – ponieważ większość z tych osób musi do końca życia przyjmować hormony, przechodzić operacje korygujące i leczyć liczne powikłania zdrowotne.

Nie jest więc przypadkiem, że temat ten stał się tak silnie promowany w mediach, szkołach i popkulturze. Nikt jednak nie mówi o tragicznych konsekwencjach dla osób, które podejmują tę decyzję pochopnie.

Zanim więc zaakceptujemy jako normę proces masowej tranzycji dzieci i młodzieży, warto zadać sobie pytanie, kto naprawdę na tym korzysta – i czy nie są to ci sami ludzie, którzy stoją za największymi korporacjami farmaceutycznymi na świecie.


opr. SztInt z uwagami AF. Źródła:

Komentarze