W roku 2013 do Łagowa nie dotrzemy z najbliższej aglomeracji
Z wielką przyjemnością co jakiś czas odwiedzam Łagów Lubuski. Wydawało by się że wieś jakich wiele, patrząc na 1,6 tys. mieszkańców. Ale- jeszcze w latach przedwojennych było to znane uzdrowisko, które obecnie ogromnie podupadło. Łagów-
podobno perła Ziemi Lubuskiej, wyróżniony np. ujęciem w kolekcji
kilkunastu najpiękniejszych panoram przedwojennej Rzeszy (jej
reprodukcja- poniżej), to w istocie przykład dewastacji urokliwego
miasteczka po II wojnie światowej. Konserwator zabytków chyba spał
głębokim snem, gdy asfaltowano zabytkowe brukowane uliczki, gdy zburzono
za komuny aż połowę ledwie 120-metrowej starówki w tym mieście (tak
tak, pod murami zamkowymi także były domy, dziś jest tam parking).
Uzdrowisko powstało, ponieważ łatwo tutaj było dotrzeć z sąsiedniej 4.5- milionowej aglomeracji. Dziś? Nieomal nie zlikwidowano torów kolejowych wraz z charakterystycznym gigantycznym wiaduktem mającym wysokość aż 25 metrów.
I pomyśleć że to właśnie dzięki kolei miejscowość podniosła się z upadku po I wojnie światowej (miała prawa miejsce od 1727 do 1932 roku, gdy odebrano je z powodu stagnacji gospodarczej miasta). Dzięki połączeni z Berlinem, miejscowość zaczęła się na nowo rozwijać w okresie międzywojennym- i to głównie dzięki turystyce weekendowej.
Dziś- w pobliżu przebiega nowa autostrada, ale trudno zauważyć jakikolwiek pozytywny wpływ tej inwestycji. Wydaje się nawet że nastąpił efekt tunelowy, a autostrada wywołuje ewidentny kryzys gospodarczy na peryferyjnych obszarach przez które przebiega. Przejeżdżający już nie potrzebują zrobić postoju na trasie z Polski do RFN nad miejscowymi jeziorami. Łagów i tak ma szczęście- sąsiednią Lubrzę autostrada dobiła gospodarczo. Jaki kurort w pobliżu autostrady jest jeszcze atrakcyjny, gdy towarzyszy nam szum aut?
W roku 2013 do Łagowa nie dotrzemy z najbliższej aglomeracji - Berlina- transportem publicznym, chyba że szykujemy się na absurdalnie, niewiarygodnie wysoką cenę, nieopisane przesiadki, bezsensownie wydłużoną podróż, etc etc. Niemal nie widać tutaj Niemców, choć przed II wojną światową kurort zaliczał się do jednej z mekk wakacyjnego wypoczynku mieszkańców sąsiedniego Berlina.
Mieszkańcy Berlina wolą zapewne wybrać się koleją do jednego z wielu łatwiej i nieporównanie taniej dostępnych kurortów po stronie niemieckiej granicy na Odrze- do Łagowa prowadzą co prawda tory, pociąg z Berlina mógłby bez problemu dotrzeć w czasie około 1 godz. 40 minut, ale takich połączeń brak. W Polsce brak jest oferty dla zagranicznych turystów niezmotoryzowanych, poza jakimiś szczątkowymi ofertami.
Nieomal jeziora nie przecięła autostrada, której pierwotny, przedwojenny przebieg miał przeciąć jedno z miejscowych jezior wielkim wiaduktem nad położonym w dolinie jeziorem.
Miejscowość ma nawet swojego wioskowego laureata nagrody Nobla (Gerhard Domagk, za odkrycie antybakteryjnych działań sulfonamidów), kino- oczywiście nieczynne, zaś scena teatru mieści się w nieczynnej obecnie największej w mieście- jakby żywcem wyjętej z czasów przedwojennych- nadjeziornej restauracji wyposażonej w sporą, jak na wieś- scenę. Grano tam prawdziwe sztuki, sezonowo działał tam prawdziwy uzdrowiskowy teatr. W mieście odbywał się ongiś najstarszy polski festiwal filmowy (od 1969 r.), ale dorocznej edycji w 2008 roku już nie było. Obecnie festiwal odbywa się podobno nadal, ale jest nieznanym eventem.
Wielką krzywdę wyrządzono miejscowej wioskowej "starówce"- prawdziwie średniowiecznemu centrum miejscowości. To jedna krótka uliczka zamknięta z obu stron bramami miejskimi (Marchijską i Polską). Otóż- mimo całej skromności miejscowej "starej wsi" (trudno to nazwać starym miastem"- to tylko otoczona murami obronnymi i bramami krótka ulica) wyburzono wszystkie średniowieczne często jeszcze budynki po jednej z dwóch pierzei ulicy. Dlaczego? Pod parking dla samochodów. Nie wiadomo jak było to możliwe, ale sprawcy- prawdopodobnie wciąż są dostępni. Jak widać w Polsce można zburzyć połowę średniowiecznego założenia urbanistycznego aby powiększyć parkingi dla samochodów.
Miejscowa gospodarka cierpi. Moi znajomi z Łagowa wyprowadzili się, z braku miejsc pracy. Można pracować np. w miejscowej mini- kopalni węgla. Zwiedzałem ją dzisiaj- jest to po prostu niespecjalnie głęboka dziura we wzgórzu z której taśmociąg wywozi węgiel. Niesamowity low-tech na poziomie ogromnego bieda- szybu, ale nie ma w tym nic dziwnego- kopalnia istnieje i działa gospodarczo, a niewielka skala działalności powoduje że nie wydaje się ona zbyt szkodliwa dla środowiska.
Gdyby zaś rozkwitła miejscowa turystyka, gdyby- dotrzeć tutaj mogli np.l turyści z pobliskiej aglomeracji- być może mieliby gdzie mieszkać, gdzie pracować. Miejscowość jest dość niezwykła- ma przepiękną, polodowcową rzeźbę terenu, ze stromymi stokami. Idąc śródmieściem miejscowości, dziwić się można że nikt na tak idealnych stokach południowych nie uprawia winorośli. Ale w regionie od lat nie uda się odrodzić kwitnącej tu przed II wojną światową produkcji wina. Koszty narzucone przez rząd powodują iż potencjalny przedsiębiorca musiałby sprzedawać dopiero dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy butelek by móc nie dokładać do przeregulowanego, zbyt zbiurokratyzowanego interesu w jego polskiej wersji.
Aha, zapomniałbym o lokalnej historii. Nad miejscowością góruje zamek, ale nie jest wart żadnych odwiedzin. Po średniowiecznym, przedwojennym charakterze- ślad nie pozostał. Zamkowy podwórzec, obrośnięty ongiś pnączem, zabudowano koszmarnie niepasującym do średniowiecznych wnętrz dachem. Zabytkowy, porośnięty przed wojną bluszczem zamkowy dziedziniec mający ongiś studnię w środku, nakryto dziś przeszklonym dachem. Jak gdyby średniowieczne zamki miały przeszklenia dziedzińców. Średniowieczny wystrój- diabli wzięli.
Muzeum jakże ciekawego suwerennego zakonu wojujących z niewiernymi mnichów w zbrojach, dawnych właścicieli owego zamku- oczywiście nie ma. Ów zakon ma do dziś status eksterytorialności, wydaje własne znaczki pocztowe (w Rzymie ma własną pocztę z prawdziwymi skrzynkami na listy) i ma własną walutę (scudo).
Zamek jest niby wielką atrakcją, ale widokową, bo w rzeczywistości jest już zwykłym hotelem. Wielka szkoda, i możliwe że gigantyczna, ogromna strata gospodarcza dla miejscowości. Porządne, wielkie i atrakcyjne muzeum zrobione w nowoczesnym stylu, z wielkim budżetem, z pewnością ożywiłoby lokalna gospodarkę wpływami z turystyki. Dziś do zamku po prostu- nie ma po co wchodzić. Dawne wnętrza są zachowane, ale na przedwojennych fotografiach. Nie odtworzono zabytkowych wnętrz łagowskiego zamku. Nie ma tam żadnego muzeum prezentującego wygląd zamkowych wnętrz, bo ich już dziś nie ma.
Ilekroć przejeżdżam przez Świebodzin, przesiadając się z ekspresów Berlin- Warszawa, tylekroć, przechodząc, zerkam na tablicę odjazdów autobusów lokalnych do Łagowa, stojącą przed wejściem do miejscowego dworca. Upływający czas odznacza się kolejnymi "białymi plamami" na rozkładzie jazdy. Oglądam owe zjawisko już od paru lat, i wydaje się już tylko kwestią czasu, kiedy obsługująca je firma w ogóle zamknie owe połączenie.
Czy to mieszkańcy przesiadają się do samochodów, czy to emigrują, czy to nie stać ich na podróże- nie wiem. Kierunek Łagów jednak nie wydaje się być tak popularny, nawet turystycznie, niż jeszcze dekadę temu. Sam, jeśli wybieram się nad jezioro, to np. sprawdzam czy można tam pojeździć na wakeboardzie. W całym woj. lubuskiem nie ma choć jednego takiego miejsca. Zamiast liczyć że niemieccy turyści przyjadą do Polski, przynajmniej- ja- muszę jeździć do kurortów po stronie niemieckiej, gdzie zadbano o fanów sportów wodnych i ich potrzeby.
Zabytkowe parady? Już nie dzisiaj. Ulicę zaasfaltowano, jedną pierzeję wioskowej starówki wyburzono. |
I pomyśleć że to właśnie dzięki kolei miejscowość podniosła się z upadku po I wojnie światowej (miała prawa miejsce od 1727 do 1932 roku, gdy odebrano je z powodu stagnacji gospodarczej miasta). Dzięki połączeni z Berlinem, miejscowość zaczęła się na nowo rozwijać w okresie międzywojennym- i to głównie dzięki turystyce weekendowej.
Dziś- w pobliżu przebiega nowa autostrada, ale trudno zauważyć jakikolwiek pozytywny wpływ tej inwestycji. Wydaje się nawet że nastąpił efekt tunelowy, a autostrada wywołuje ewidentny kryzys gospodarczy na peryferyjnych obszarach przez które przebiega. Przejeżdżający już nie potrzebują zrobić postoju na trasie z Polski do RFN nad miejscowymi jeziorami. Łagów i tak ma szczęście- sąsiednią Lubrzę autostrada dobiła gospodarczo. Jaki kurort w pobliżu autostrady jest jeszcze atrakcyjny, gdy towarzyszy nam szum aut?
W roku 2013 do Łagowa nie dotrzemy z najbliższej aglomeracji - Berlina- transportem publicznym, chyba że szykujemy się na absurdalnie, niewiarygodnie wysoką cenę, nieopisane przesiadki, bezsensownie wydłużoną podróż, etc etc. Niemal nie widać tutaj Niemców, choć przed II wojną światową kurort zaliczał się do jednej z mekk wakacyjnego wypoczynku mieszkańców sąsiedniego Berlina.
Mieszkańcy Berlina wolą zapewne wybrać się koleją do jednego z wielu łatwiej i nieporównanie taniej dostępnych kurortów po stronie niemieckiej granicy na Odrze- do Łagowa prowadzą co prawda tory, pociąg z Berlina mógłby bez problemu dotrzeć w czasie około 1 godz. 40 minut, ale takich połączeń brak. W Polsce brak jest oferty dla zagranicznych turystów niezmotoryzowanych, poza jakimiś szczątkowymi ofertami.
Nieomal jeziora nie przecięła autostrada, której pierwotny, przedwojenny przebieg miał przeciąć jedno z miejscowych jezior wielkim wiaduktem nad położonym w dolinie jeziorem.
Miejscowość ma nawet swojego wioskowego laureata nagrody Nobla (Gerhard Domagk, za odkrycie antybakteryjnych działań sulfonamidów), kino- oczywiście nieczynne, zaś scena teatru mieści się w nieczynnej obecnie największej w mieście- jakby żywcem wyjętej z czasów przedwojennych- nadjeziornej restauracji wyposażonej w sporą, jak na wieś- scenę. Grano tam prawdziwe sztuki, sezonowo działał tam prawdziwy uzdrowiskowy teatr. W mieście odbywał się ongiś najstarszy polski festiwal filmowy (od 1969 r.), ale dorocznej edycji w 2008 roku już nie było. Obecnie festiwal odbywa się podobno nadal, ale jest nieznanym eventem.
Wielką krzywdę wyrządzono miejscowej wioskowej "starówce"- prawdziwie średniowiecznemu centrum miejscowości. To jedna krótka uliczka zamknięta z obu stron bramami miejskimi (Marchijską i Polską). Otóż- mimo całej skromności miejscowej "starej wsi" (trudno to nazwać starym miastem"- to tylko otoczona murami obronnymi i bramami krótka ulica) wyburzono wszystkie średniowieczne często jeszcze budynki po jednej z dwóch pierzei ulicy. Dlaczego? Pod parking dla samochodów. Nie wiadomo jak było to możliwe, ale sprawcy- prawdopodobnie wciąż są dostępni. Jak widać w Polsce można zburzyć połowę średniowiecznego założenia urbanistycznego aby powiększyć parkingi dla samochodów.
Miejscowa gospodarka cierpi. Moi znajomi z Łagowa wyprowadzili się, z braku miejsc pracy. Można pracować np. w miejscowej mini- kopalni węgla. Zwiedzałem ją dzisiaj- jest to po prostu niespecjalnie głęboka dziura we wzgórzu z której taśmociąg wywozi węgiel. Niesamowity low-tech na poziomie ogromnego bieda- szybu, ale nie ma w tym nic dziwnego- kopalnia istnieje i działa gospodarczo, a niewielka skala działalności powoduje że nie wydaje się ona zbyt szkodliwa dla środowiska.
Gdyby zaś rozkwitła miejscowa turystyka, gdyby- dotrzeć tutaj mogli np.l turyści z pobliskiej aglomeracji- być może mieliby gdzie mieszkać, gdzie pracować. Miejscowość jest dość niezwykła- ma przepiękną, polodowcową rzeźbę terenu, ze stromymi stokami. Idąc śródmieściem miejscowości, dziwić się można że nikt na tak idealnych stokach południowych nie uprawia winorośli. Ale w regionie od lat nie uda się odrodzić kwitnącej tu przed II wojną światową produkcji wina. Koszty narzucone przez rząd powodują iż potencjalny przedsiębiorca musiałby sprzedawać dopiero dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy butelek by móc nie dokładać do przeregulowanego, zbyt zbiurokratyzowanego interesu w jego polskiej wersji.
Aha, zapomniałbym o lokalnej historii. Nad miejscowością góruje zamek, ale nie jest wart żadnych odwiedzin. Po średniowiecznym, przedwojennym charakterze- ślad nie pozostał. Zamkowy podwórzec, obrośnięty ongiś pnączem, zabudowano koszmarnie niepasującym do średniowiecznych wnętrz dachem. Zabytkowy, porośnięty przed wojną bluszczem zamkowy dziedziniec mający ongiś studnię w środku, nakryto dziś przeszklonym dachem. Jak gdyby średniowieczne zamki miały przeszklenia dziedzińców. Średniowieczny wystrój- diabli wzięli.
Muzeum jakże ciekawego suwerennego zakonu wojujących z niewiernymi mnichów w zbrojach, dawnych właścicieli owego zamku- oczywiście nie ma. Ów zakon ma do dziś status eksterytorialności, wydaje własne znaczki pocztowe (w Rzymie ma własną pocztę z prawdziwymi skrzynkami na listy) i ma własną walutę (scudo).
Zamek jest niby wielką atrakcją, ale widokową, bo w rzeczywistości jest już zwykłym hotelem. Wielka szkoda, i możliwe że gigantyczna, ogromna strata gospodarcza dla miejscowości. Porządne, wielkie i atrakcyjne muzeum zrobione w nowoczesnym stylu, z wielkim budżetem, z pewnością ożywiłoby lokalna gospodarkę wpływami z turystyki. Dziś do zamku po prostu- nie ma po co wchodzić. Dawne wnętrza są zachowane, ale na przedwojennych fotografiach. Nie odtworzono zabytkowych wnętrz łagowskiego zamku. Nie ma tam żadnego muzeum prezentującego wygląd zamkowych wnętrz, bo ich już dziś nie ma.
Ilekroć przejeżdżam przez Świebodzin, przesiadając się z ekspresów Berlin- Warszawa, tylekroć, przechodząc, zerkam na tablicę odjazdów autobusów lokalnych do Łagowa, stojącą przed wejściem do miejscowego dworca. Upływający czas odznacza się kolejnymi "białymi plamami" na rozkładzie jazdy. Oglądam owe zjawisko już od paru lat, i wydaje się już tylko kwestią czasu, kiedy obsługująca je firma w ogóle zamknie owe połączenie.
Czy to mieszkańcy przesiadają się do samochodów, czy to emigrują, czy to nie stać ich na podróże- nie wiem. Kierunek Łagów jednak nie wydaje się być tak popularny, nawet turystycznie, niż jeszcze dekadę temu. Sam, jeśli wybieram się nad jezioro, to np. sprawdzam czy można tam pojeździć na wakeboardzie. W całym woj. lubuskiem nie ma choć jednego takiego miejsca. Zamiast liczyć że niemieccy turyści przyjadą do Polski, przynajmniej- ja- muszę jeździć do kurortów po stronie niemieckiej, gdzie zadbano o fanów sportów wodnych i ich potrzeby.
Łagów nadaje się do rewitalizacji. Trzeba odtworzyć dawną nawierzchnię
ulic i placów, postawić dawne latarnie, odbudować zniszczoną pierzeję
łagowskiej mini-starówki, odrestaurować zamkowe wnętrza przywracając im
średniowieczny klimat, stworzyć muzeum na zamku, zamknąć centrum dla
ruchu tranzytowego, zrewitalizować zabudowę całego centrum, tak aby
wyglądało tu jak przed laty.
z witryny www.zamkipolskie.com
z witryny www.zamkipolskie.com
Wnetrza zamku, z witryny www.zamkipolskie.com
Wnętrza zamku
Wnętrza zamku
Dziedziniec przed II wojną, z witryny www.zamkipolskie.com
Brama Polska w 1980 roku. Dziś wygląda mniej zabytkowo.
Dzidzieniec dziś przeszklono. Z witryny www.zamek-lagow.pl
Brama Polska w 1980 roku. Dziś wygląda mniej zabytkowo.
Komentarze
Prześlij komentarz